Bioenergoterapia w powiązaniu z wiarą katolicką niezmiennie budzi wiele kontrowersji. Wiele osób ma wątpliwości czy korzystając z usług bioenergoterapeuty nie grzeszy i czy w związku z tym faktem mogą poddawać się takiej terapii. Skąd wzięły się takie przekonania i czy kościół katolicki tak naprawdę je potępia?
Bioenergoterapia jest korzystaniem z energii wszechświata, która równoważy zaburzenia w ciele człowieka, co prowadzi do uzdrowienia. Oczywiście ktoś, kto czuje energię i ma świadomość, czy wiedzę na czym polega praca z energią, może sam się uzdrawiać. Jednak nieczęsto potrafimy to robić, a jeszcze rzadziej wierzymy, że możemy sami sobie pomóc.
Bioenergoterapeuci wiedzą jak uzdrawiać
Zwykle mają też dar, dzięki któremu dobrze czują energię. Nie bez znaczenia są też lata praktyki, które sprawiają, że ich umiejętności i siła rosną. Bioenergoterapeutą był też Chrystus, a jego nakładanie rąk na człowieka to nic innego jak działanie energetyczne. Do dzisiaj niektórzy bioenergoterapeuci pracują tą techniką nazywając ją „metodą Chrystusową”. Bioenergoterapia jest więc bardzo starą techniką uzdrawiania, znacznie starszą niż medycyna akademicka. Chociaż nie pretenduje do tego, żeby zająć jej miejsce, to jednak mogłaby być spokojnie wykorzystywana jako metoda ją wspierająca. W Polsce są one „skłócone”, podczas gdy istnieją państwa, gdzie obie się uzupełniają i żyją zgodnie.
Dlaczego ludzie boją się bioenergoterapii?
Ludzie obawiają się bioenergoterapii, myśląc, że energia, którą wykorzystują uzdrowiciele pochodzi od złych, wręcz diabelskich sił. Może więc ona wyrządzić krzywdę, sprowadzić kogoś na niewłaściwą drogę, czy nawet spowodować opętanie. Boimy się tego, czego nie znamy, czego nie możemy zrozumieć. Oczywiście wiele osób, którym medycyna nie jest w stanie pomóc, chwyta się każdej nadziei i nie zastanawia się nad tym czy popełnia grzech. Po prostu szuka sposobów, żeby wyzdrowieć. Na szczęście każdy może sam decydować czy korzystać z bioenergoterapii, czy żyć w strachu przed wyimaginowanym „diabłem”.
Niektórzy duchowni wypowiadają się, że energia, może spływać z nieznanych źródeł, które mogą być siedliskiem negatywnych bytów. Natomiast bioenergoterapeuta uzdrawiając używa czarów, a jak wiadomo magia według kościoła jest zła. Ludzie nie powinni korzystać z sił tajemnych, nawet po to, żeby wyzdrowieć. Takich opinii nie ma wiele, ale stają się one głośne.
Siła bioenergoterapii wg. przeciwników pochodzi często z autosugestii a u chorego występuje tzw. efekt placebo. Jednak jak tłumaczyć przypadki gdy stan zdrowia się poprawia jeśli klientem jest małe dziecko, czy zwierzę?
Energia nie może być zła
Jeżeli po terapii czujemy się dobrze, nasz stan zdrowia się poprawił, to nie ma mowy o żadnych „ciemnych mocach” i negatywnych aspektach uzdrawiania. Warto zaakcentować, że energia jest uniwersalna i na pewno nie może być zła. Jest jej po prostu albo za mało albo za dużo.
26 marca 1942 roku dekret Kongregacji Świętego Oficjum zakazał duchownym pomocy w oparciu o radiestezję. Jednak zaznaczyć należy, że dekret ten dotyczy wyłącznie osób duchownych i ma charakter dyscyplinarny wyznaczający, że księża powinni ograniczać się do powinności religijnych. Zajmowanie się innymi sprawami, włączając w to bioenergoterapię, stoi w sprzeczności do ich realizowanych zadań i priorytetowych celów duchowych.
Kościół katolicki nie wydał dotychczas żadnego oficjalnego dokumentu w sprawie bioenergoterapii.
Pozytywne opinie duchownych o bioenergoterapii
Pojawiają się również pozytywne wypowiedzi duchownych, którzy nie generalizują i nie “wkładają” bioenergoterapii na magiczne półki pomiędzy czary, czy zabobony. Arcybiskup Stanisław Dziwisz odpowiadając na list radiestety, podkreślił, że to co służy dobru nie może być złe. Szerzej i stanowczo bioenergoterapeutów oraz radiestetów poparł arcybiskup Bolesław Pylak, który wyraźnie powiedział, że katolicy mogą korzystać z ich usług, ponieważ mamy tu do czynienia z “darem natury”, czyli darem od Boga, który służy naszemu dobru.
Reasumując- wiara katolicka nie potępia bioenergoterapii. Duchowni wypowiadając się o niej wyrażają własne zdanie, a ich poglądy są podzielone.